21
sie

Udostępnij na:



Tomasz Konieczny w „Rzeczypospolitej” o rezygnacji z urlopu w niebezpiecznym kraju

Tomasz Konieczny, partner w Konieczny, Grzybowski, Polak Kancelaria Prawna sp. k. zabrał głos na łamach „Rzeczypospolitej” na temat możliwości i konsekwencji prawnych rezygnacji z wakacji w obawie przed niebezpieczeństwem grożącym w kraju wypoczynku. Także i w tym roku temat wakacji z biurami podróży jest głośny, choć ze zgoła innych powodów. W zeszłe lato media niemal codziennie informowały o bankructwie kolejnych biur podróży. Dziś z kolei cały czas słyszymy o coraz poważniejszej sytuacji w Egipcie, który dotąd był wśród Polaków jednym z najpopularniejszych miejsc spędzania urlopu. Mec. Konieczny w wypowiedzi dla „Rz” zaznaczył, że przepisy ustawy o usługach turystycznych nie regulują przypadków, gdy to konsument postanawia zrezygnować z wyjazdu. Zasady te są określone w umowach o świadczenie usług turystycznych. Tomasz Konieczny podkreślił, że nie mogą one jednak przewidywać zbyt wygórowanych kar czy kwot odstępnego, a jedynie rzeczywiście poniesione koszty. Ostrzegł także przed wąskim zastosowaniem polis ubezpieczeniowym na wypadek rezygnacji z wyjazdu. – Tego rodzaju polisy gwarantują pokrycie kosztów rezygnacji z udziału w imprezie turystycznej tylko w sytuacjach ściśle określonych w ogólnych warunkach ubezpieczenia. Należą do nich raczej rzadkie i wyjątkowe okoliczności, takie jak np. śmierć lub ciężka choroba samego uczestnika lub członka jego najbliższej rodziny, czasem utrata pracy – zaznaczył mec. Konieczny. W swojej wypowiedzi Tomasz Konieczny poruszył także temat konsekwencji prawnych w sytuacji, gdy biuro podróży zaprzestaje organizowania wakacji w danym kraju i proponuje zmianę miejsca wyjazdu na kurort w innym państwie. Jeśli nie skorzystamy z takiej propozycji, możemy odstąpić od umowy zawartej w biurem podróży. – Biuro podróży musi w takiej sytuacji zwrócić wszystkie wniesione świadczenia (w tym swoje wynagrodzenie) i nie może odliczyć kary umownej ani odstępnego – wskazał mec. Konieczny. Więcej w dzisiejszej „Rzeczypospolitej” oraz na stronie http://www.rp.pl/artykul/1040439.html.

Udostępnij na: