21
kwi

Udostępnij na:



Filip Olejniczak

Kredyty frankowe – wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału

W ostatnim czasie, w analizach i artykułach prawniczych dominuje temat koronawirusa. Jest to w pełni zrozumiałe – przewrócił on cały nasz porządek do góry nogami. Mimo wszystko (może w ramach oderwania od tego depresyjnego zagadnienia), warto zwrócić uwagę również na inne problemy prawne – zwłaszcza dotyczące setek tysięcy konsumentów w naszym kraju, posiadających kredyty pseudofrankowe (dla których już od wyroku TSUE w sprawie Państwa Dziubaków promyk nadziei na wygraną z Bankiem zamienił się w promień, a może nawet w światło, oślepiające nieuczciwe instytucje finansowe).

Na dniach pojawiło się uzasadnienie orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 20 lutego 2020 r. (dla dociekliwych: sygn. akt: I ACa 635/19) w sprawie (póki co) nieposiadającej precedensu w Polsce, rozstrzygającej m. in. o wynagrodzeniu za bezumowne korzystanie z kapitału.

Czym to enigmatyczne sformułowanie jest? Sloganem, jakim żonglują banki, aby odstraszyć kredytobiorców od dochodzenia sprawiedliwości przed sądem. Banki wskazują, że na skutek nieważności umowy kredytowej (wielokroć obecnie orzekanej – częściej w uzasadnieniu, rzadziej w sentencji wyroku) zachodzi konieczność uiszczenia na ich rzecz wynagrodzenia w związku z możliwością realizacji przez kredytobiorcę celu określonego w umowie (najczęściej były to cele mieszkaniowe). Rzecz jasna, banki nie przekuwają swoich gróźb w czyny. Zrobiły jednak swego rodzaju wyjątek – pewnie chcąc sprawdzić z jak daleko idącą krytyką ze strony sądu się spotkają. Właśnie w ww. sprawie, toczącej się pierwotnie przed Sądem Okręgowym w Białymstoku, a następnie przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku, Bank domagał się zwrotu nie tylko nierozliczonej kwoty wypłaconego kredytu, ale również wspomnianego wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału.

Zarówno Sąd Apelacyjny, jak i Sąd I instancji, nie miały wątpliwości co do braku jakichkolwiek podstaw prawnych takiego roszczenia. Bank upatrywał podstawy prawnej swojego roszczenia w art. 359 § 1 i 2 k.c. (regulującym odsetki kapitałowe) w zw. z art. 54 k.c. Jak wskazał Sąd: Uwzględnienie stanowiska powoda doprowadziłoby w istocie do sui generis „reaktywacji” nieważnej umowy kredytowej stron w zakresie oprocentowania, co pozostawałoby w sprzeczności z koniecznością zaniechania stosowania nieuczciwego warunku, który skutkował taką sankcją oraz zapobieżenia uzyskania przez kredytodawcę z tego tytułu korzyści. Sąd Apelacyjny dokonał w tym zakresie właściwej wykładni przepisów dyrektywy 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Dalej, Sąd wywiódł: nie sposób (…) pominąć stanowisko, że brak jest podstaw do tego, by kredytobiorca w ramach rozliczenia nieważnej umowy na podstawie przepisów o nienależnym świadczeniu „płacił za korzystanie z pieniędzy”. Roszczenie restytucyjne nie jest „czystym” zobowiązaniem pieniężnym i odsetki nie wchodzą tu w grę. Zobowiązania zwrotu świadczeń obu stron powstają i stają się wymagalne z momentem orzeczenia o nieważności umowy. Drugi argument sądu zaprezentował z kolei właściwą wykładnię przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu oraz nienależnym świadczeniu.

Sąd Apelacyjny, co prawda, przekazał sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji, jednak poczynił to w kontekście rozliczeń samych kwot uiszczanych przez strony w wykonaniu nieważnej umowy kredytu, zwłaszcza w kontekście nierozważonego właściwie przez Sąd I instancji zarzutu potrącenia, podniesionego przez kredytobiorców (niezasadność roszczenia o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału była poza jakąkolwiek dyskusją).

Wniosek – kredytobiorcy nie mają się czego obawiać. Groźba kierowana przez banki nie znajduje żadnego pokrycia w realnych argumentach prawnych.

Udostępnij na: